Drogie Koleżanki i Drodzy Koledzy!
Deregulacja to słowo, które w ostatnim czasie odmieniane jest przez niemal wszystkie przypadki. Politycy zapowiedzieli wielki proces deregulacji przepisów, które utrudniają życie przedsiębiorcom, naukowcom i zwykłym obywatelom. Docierają do nas informacje, że również przepisy związane z procesem budowlanym mają ulec zmianie. Nie jest to oczywiście nic nowego, bo ten temat powraca praktycznie co roku.
Zastanówmy się jednak, czy taki kierunek jest dobry? Jakość stanowionego prawa w Polsce jest coraz gorsza. Mówimy już nawet o inflacji prawa – nadmiarze przepisów wynikających z coraz to nowych aktów normatywnych w procesie legislacji. Czy wyłączanie kolejnych budynków, które można stawiać tylko na zgłoszenie czy nawet bez niego, naprawdę zrewolucjonizuje sytuację w budownictwie? Myślę, że nie jest to najlepsza droga.
Warto sobie zadać pytanie: co chcemy rzeczywiście osiągnąć poprzez deregulację i inne zmiany prawa? Widzę dwa aspekty takich działań – po pierwsze, rzeczywiste przyspieszenie procesu budowlanego. Tu największe problemy generujące stratę czasu są po stronie administracji państwowej – pozwolenia wodnoprawne, decyzja środowiskowa czy kwestie związane z mediami dla realizowanej inwestycji zajmują miesiące, które można zdecydowanie lepiej spożytkować. Rozwiązujmy realne problemy, a o nie najlepiej zapytać właśnie praktyków. Drugim aspektem, o który warto zadbać przy tworzeniu nowego prawa, jest bezpieczeństwo obywateli. Przy deregulacji skutkującej sprawowaniem coraz mniejszej kontroli nad powstającymi obiektami rośnie ryzyko pojawiania się obiektów niespełniających wymaganych standardów bezpieczeństwa, burzących ład przestrzenny lub niegwarantujących bezpieczeństwa ich eksploatacji.
Przykładem nieudanej deregulacji jest kwestia pozwolenia na budowę domów do 70 m² bez udziału kierownika budowy i pozwolenia na budowę. Projekt okazał się fiaskiem, bo z jednej strony banki, a z drugiej ubezpieczyciele nie chcieli brać na siebie ryzyka związanego z obiektami wybudowanymi bez nadzoru osoby posiadającej uprawnienia budowlane.
Prawo zawsze powinno stać po stronie obywateli, dawać im poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Wprowadzanie wyjątków od wyjątków i rozbudowywanie listy podmiotów objętych specjalnym traktowaniem tworzy istny labirynt, w którym bardzo trudno odnajdywać się specjalistom, a co dopiero „zwykłemu Kowalskiemu”. Polska Izba Inżynierów Budownictwa przekazała w zeszłym roku ponad 100 propozycji uproszczenia przepisów procesu budowlanego. Być może na fali deregulacji uda się do nich wrócić i racjonalnie wprowadzić w życie. Na to liczymy i jesteśmy gotowi do rozmów na ten temat.
Mariusz Dobrzeniecki
prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa
Fot. Tomasz Wróblewski
Tekst opublikowany w magazynie „Inżynier Budownictwa” nr 3/2025